Streszczenie wykładu wygłoszonego przez Profesora Zbigniewa Ćwiąkalskiego,
byłego Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego w dniu 20.12.22 r.
dla Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Dobczycach.
Temat: Sprawa Tomasza Komendy.
Sprawa Tomasza Komendy - ewidentny błąd wymiaru sprawiedliwości. Tomasz Komenda był
spokojnym niekaranym człowiekiem, żył z matką, ojczymem i rodzeństwem. Został oskarżony o
brutalny gwałt oraz morderstwo wówczas piętnastoletniej Małgorzaty Kwiatkowskiej. Do zbrodni
miało dojść w noc sylwestrową 1996/1997 w Miłoszycach pod Wrocławiem. Tam Małgorzata
Kwiatkowska w klubie Alcatraz piła alkohol, do którego najprawdopodobniej dosypano jej środki
odurzające. Straciła przytomność. Wyprowadzono ją na zewnątrz i tam kilku mężczyzn zaoferowało jej
pomoc.
Rano 1 stycznia 1997 około 150 m. od klubu Alcatraz między gospodarstwami znaleziono zmarznięte,
zakrwawione, nagie ciało nastolatki (miała na sobie jedynie skarpetki z czerwonym paskiem).
Nastolatka została brutalnie zgwałcona, zmarła z wykrwawienia i wyziębienia.
Rozpoczyna się śledztwo. Ustalono, że sprawców było kilku o czym świadczyły zostawione ślady m.in.
ślady DNA. Sprawców jednak nie wykryto, a śledztwo umorzono. Zaczęła się wtedy nagonka na policję
i prokuraturę za bezczynność.
Media wróciły do sprawy w 2000 roku. W programie "Telewizyjne Biuro Śledcze" przedstawiono
wizerunek podejrzanego. Po programie na policję zadzwoniła Dorota P. która stwierdziła, iż osoba z
rysunku jest podobna do syna jej sąsiadki Teresy Klemańskiej (na którą była zła, bo ta odmówiła jej
opieki nad jej dzieckiem i wtedy zagroziła jej, że ją popamięta). Potwierdziła na policji, że rozpoznaje
Tomasza Komendę.
Śledczy w trakcie przesłuchań nie dali wiary zeznaniom dwunastu osób, (bliskich i znajomych Tomasza
Komendy), które potwierdzały, iż Komenda spędzał sylwestra w ich towarzystwie we Wrocławiu i o
2400 poszedł pijany spać. Nie mógł być więc w Miłoszycach. Mimo to, Komenda został uznany za
winnego i w roku 2000 został aresztowany. W trakcie śledztwa Komenda złożył zeznania, w których
przyznał się jeden raz do popełnienia tej zbrodni. Później w wywiadzie dla Superwizjera TVN w 2006 r.
wyjaśnił, że zeznanie to wymuszono na nim biciem, groźbami i zastraszaniem. Mówił: "Tak mnie bili,
że nawet bym się przyznał, że strzelałem do Papieża, nie? Jana Pawła II". W listopadzie 2003 roku został
skazany na piętnaście lat pozbawienia wolności, a 16 czerwca 2004 r. sąd apelacyjny zaostrzył karę do
25lat więzienia. Za kratami przeżył piekło. Był bity, torturowany, gwałcony, poniżany, nigdy nie
dostawał przepustki. Trzy razy próbował odebrać sobie życie.
W śledztwie popełniono wiele błędów i zaniedbań, np.:
- badanie DNA przeprowadzono starą, niedokładną, obarczoną dużym ryzykiem błędu metodą.
- ślad zębów na ciele ofiary mógł należeć do Komendy, ale także innych osób, co orzekli eksperci
z Akademii Medycznej we Wrocławiu
- dwa psy policyjne wskazały, że zapach z czapki ofiary należy do Komendy, ale wcześniej policja
dała potrzymać ją Tomaszowi Komendzie, więc jak miało być inaczej?
- nie wzięto pod uwagę zeznań dwunastu osób - znajomych Komendy, które dawały mu alibi, że
tamtego sylwestra spędzał z nimi we Wrocławiu
- za wszelką cenę chciano szybko ustalić sprawcę zabójstwa.
Sprawa nabrała innego biegu gdy do miejscowości rodzinnej Komendy sprowadził się
funkcjonariusz CBA. Z rozmów z mieszkańcami dowiedział się, iż ktoś siedzi za kratkami, niesłusznie
posądzony o gwałt i zabójstwo. Postanowił przyjrzeć się sprawie. W 2016 roku prokuratura wróciła do
sprawy. W czerwcu 2017 roku ujawniono, że związek ze śmiercią nastolatki może mieć Ireneusz M,
który już kilkakrotnie był skazywany za gwałty.
Stał się głównym oskarżonym w sprawie gdyż:
- w czasie przesłuchania wskazywał on na biały skarpetki z czerwonym paskiem, które mógł
widzieć jedynie ktoś, kto widział dziewczynę całkowicie rozebraną, czyli gwałciciel (skarpetki były
schowane pod rajstopami i głęboko w kozaczkach.
- próbki z niemal całego ubrania Małgosi zawierały DNA Ireneusza M.
We wrześniu 2020 r. Ireneusz M. został skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności. Wraz z nim
ukarany został także drugi gwałciciel - ochroniarz Norbert Basiura. Trzeci jest ciągle poszukiwany.
W 2018 roku sąd uchylił wyrok Tomasza Komendy i uznał, że Komenda jest jednak niewinny, a dowody
zgromadzone w sprawie w sposób jednoznaczny wykluczają jego sprawstwo. Tomasz Komenda po
wyjściu z więzienia złożył wniosek o przyznanie mu odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne
pozbawienie wolności. W lutym 2021 r. Sąd Okręgowy w Opolu orzekł, że mężczyzna otrzyma 12 mln.
zł. zadośćuczynienia i 811 tyś zł. odszkodowania za krzywdy w zakładzie karnym.
Była to koszmarna pomyłka, która nigdy nie powinna się wydarzyć. Kiedy zamykał się za nim
więzienna brama miał zaledwie 23 lata. W cierpieniach fizycznych i psychicznych, na granicy
wytrzymałości przetrwał długie 18 lat. Wyszedł na wolność mając 41 lat. Po wyjściu na wolność chciał
nadrobić stracony czas, założyć rodzinę. Poznał kobietę - Annę Walter, której oświadczył się . Trzy
miesiące później urodził się im syn Filip, jednak do ślubu nie doszło. Para rozstała się. Dziś jest poważnie
chory i walczy o życie.
Tomasz Komenda - człowiek, który najdłużej w historii polskiego sądownictwa odbywał niesłusznie
zasądzoną mu karę pozbawienia wolności.
Czy ktoś z prowadzących sprawę Tomasza Komendy poniósł karę? Nie, bo prokurator
prowadzący zmarł, a sprawa się generalnie przedawniła.
Opracowała
Zofia Polończyk