W dniu 24 czerwca w grupie 22 osób udaliśmy się na ostatnią w tym roku szkolnym wycieczkę. Był to spacer z Kasinki Małej, dokąd dojechaliśmy autobusem, na górę Lubogoszcz. Z uwagi na ogromne upały, część osób nie czuła się na siłach, aby iść i w ostatniej chwili porezygnowały. Ale my - uczestnicy tej wyprawy na pewno nie żałujemy. Na górze jest duże schronisko z wieloletnimi tradycjami i sporą bazą noclegową. Skorzystaliśmy także z możliwości zjedzenia obiadu, a wcześniej zrobiliśmy przyjemny i niewyczerpujący spacer ścieżką edukacyjną po okolicy szczytu. Było miejsce do odpoczynku w cieniu drzew i wspaniały żywiczny zapach. Powrotna droga była dużo łatwiejsza mimo upału, bo z góry. Wróciliśmy do Dobczyc autokarem, zdrowo zmęczeni, ale zadowoleni z podjętego wysiłku.
Wycieczki piesze dostosowane do możliwości i sił seniorów sa dobrą alternatywą spędzania czasu na świeżym powietrzu. Warto z nich korzystać.
Obecny wygląd Krakowskiego Szkolnego Ośrodka Sportowego Baza Szkoleniowo Wypoczynkowa Lubogoszcz
Anna Płachta
W pięknej scenerii, wśród lasów, w domku myśliwskim - Gizówka", spotkaliśmy się 8 czerwca 2021 r. aby podsumować całoroczną pracę Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Dobczycach. Członkowie w głosowaniu jawnym powierzyli prowadzenie zebrania Włodzimierzowi Żuławińskiemu, który przedstawił podany wcześniej do publicznej wiadomości porządek obrad, który przyjęto jednogłośnie. Wybrano również sekretarza zebrania panią Marię Płachta.
W przygotowanej prezentacji prezes Stanisława Błaszak przedstawiła dokonania minionego roku. Rok akademicki rozpoczął się 15 września wykładem inauguracyjnym "Nic nadzwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej". Wykład wygłosił dr hab. Michał Rusinek wieloletni sekretarz W. Szymborskiej, krakowskiej poetki, laureatki nagrody Nobla. Wykładowca towarzyszył pani Wisławie w dziele tworzenia, podróżach, odbiorze nagrody Nobla, wreszcie w ostatnich chwilach życia.
Kolejny wykład połączony z prezentacją własnej książki, przeprowadziła p. E. Polończyk-Moskal . W książce pt. "Świece zgasiła wojna" pokazała dzieje dobczyckich Żydów w czasie wojny, oraz ich powojenne losy. "O działalności samorządu" opowiedział słuchaczom Burmistrz GiM Dobczyce Tomasz Suś i był to ostatni wykład, gdzie mogliśmy się spotkać. Pandemia wróciła kolejną falą, kolejne obostrzenia, pozamykane szkoły. Siedem kolejnych, bardzo ciekawych wykładów, to wykłady online. I tak:
-byliśmy w Salzburgu i Wiedniu z p. Kamilą Wieczorek aby podróżować śladami Mozarta;
-w grudniu poznawaliśmy tradycje bożonarodzeniowe a potem zwiedzaliśmy z nią Węgry;
-historię ogrodów i dobroczynność roślin bogato ilustrowaną slajdami zaprezentowała p. Karolina Kudłacik;
-ciekawą prezentację przedstawiła nam p. Urszula Kowalczuk - wielka miłośniczka koni, autorka książki "Język polski kuty na 4 kopyta", w której zebrała powiedzenia, przysłowia, określenia związane z końmi funkcjonujące do dziś.
W minionym roku byliśmy w teatrze na zabawnej komedii "Kogut w rosole" oraz pojechaliśmy na sztukę Antoniego Czechowa "Wujaszek Wania". Mimo obostrzeń udało się zorganizować kilka bardzo ciekawych wycieczek - do Tarnowa, w Gorce i ostatnio do Złotego Potoku w północną część Jury Krakowsko - Częstochowskiej. Oprócz wykładów były również zajęcia z j. angielskiego, gimnastyki, zajęć plastycznych.
Następnie, zebranym przedstawiono sprawozdanie roczne Komisji Rewizyjnej, przegłosowano podjęte uchwały, w tym o udzieleniu absolutorium Zarządowi. Prowadzący zebranie Włodzimierz Żuławiński podziękował wszystkim uczestnikom za przybycie i zakończył zebranie. Na koniec Prezes UTW, poinformowała, że UTW w Dobczycach przyjął zaproszenie Ogólnopolskiego Porozumienia Uniwersytetów Trzeciego Wieku w Warszawie, skupiające już 187 krajowych i polonijnych UTW. Jest realizatorem ogólnopolskich projektów wspierających logistycznie i finansowo UTW i organizacje senioralne.
Wszystkim słuchaczom Zarząd UTW życzy wspaniałych wakacji i powrotu w zdrowiu z nowymi siłami na jesienne zajęcia.
Teresa Michałowska
Po dłuższej przerwie spowodowanej pandemią teatry wznowiły swoje występy, przy zachowanych środkach ostrożności.
Wybraliśmy tym razem Teatr Ludowy a konkretnie kameralną Scenę Pod Ratuszem. Żartowaliśmy nawet, że przedpremierowy spektakl odbył się wyłącznie dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Dobczycach, gdyż poza nami na widowni było tylko kilka osób. Czuliśmy się swobodnie i bezpiecznie.
W tym dniu na scenie wystawiony był ?Wujaszek Wania? Antoniego Czechowa. Dramat o nastroju z lekka melancholijnym, tęsknym, podkreślający że można przejść przez życie bez zaznania radości. W ?Wujaszku Wani? wszystkie postacie są na swój sposób nieszczęśliwe, niezależnie od wieku, pozycji społecznej, zawodu, czy statusu materialnego. Niektórzy próbują z tym walczyć, inni się poddają i pogrążają w smutku i bezradności. Dziewięć osób w sztuce, a tak wiele barw, choć smutnych w większości - niezadowolenie, narzekanie, niespełnienie, zawiedzione nadzieje, pracowitość, przyzwyczajenie do tradycji, nostalgia za przeszłością, rozważania o niszczącej naturze człowieka ,lenistwo, przemijanie - naprawdę można wymieniać i każdy znalazłby coś dla siebie. Autor chce nas przestrzec przed marnowaniem życia. Jego rozwiązaniem na przygnębienie jest praca i działanie . I w tym przekazie autor ma rację - nic się nie zmieniło w ciągu ostatnich 100 latach, dlatego Czechow jest nadal aktualny. W sztuce mocno zaznaczony jest wątek ekologiczny.
?Wujaszek Wania? to wielki dramat o świadomości człowieka. Doskonale ukazuje psychologiczne portrety postaci, ich niespełnione i nietrafne wybory, które rzutują na całe ich życie. Piękne to a zarazem smutne.
Sztukę wyreżyserowała Małgorzata Bogajewska absolwentka Akademii Teatralnej w Warszawie, od 2016 roku jest dyrektorem Teatru Ludowego w Krakowie. Z dramatem doskonale poradzili sobie aktorzy. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Maja Pankiewicz odtwórczyni roli Soni córki profesora z pierwszego małżeństwa. Dodatkową atrakcją po spektaklu był spacer po Rynku Krakowskim. Długo musieliśmy czekać żeby zobaczyć tętniące życiem ogródki restauracyjne i kawiarniane posłuchać grających w nich orkiestr oraz ulicznych muzyków. Po dość smutnej i refleksyjnej sztuce to nam było potrzeba.
2 czerwca 2021
Stanisława Błaszak
W dniu 25 maja udaliśmy się pod kierunkiem przewodnika na wycieczkę szlakiem zabytków historycznych (zamki warowne) i krajobrazowych. Zaczęliśmy od Pustyni Siedleckiej, powstałej na skutek działań lodowca. Pozostałości w postaci piaszczystych połaci i wzniesień można podziwiać do dnia dzisiejszego. Pustynia znajduje się w gminie Janów i leży na szlaku 22 warowni obronnych zwanych Szlakiem Orlich Gniazd (od Krakowa do Częstochowy).
Tereny Jury słyną z jaskiń, których jest tutaj najwięcej. W części północnej są one bardzo niebezpieczne i raczej niedostępne do zwiedzania, np. Jaskinia Niedźwiedzia czy Wierna (najdłuższa w Jurze -1200 m). Mogliśmy jedynie zobaczyć niektóre z nich u wylotu. Wizytówką tej części Jury jest Brama Twardowskiego, z którą związana jest legenda o znanym czarnoksiężniku. Natomiast w części południowej wiele jaskiń jest dostępnych dla turystów, np. Grota Łokietka czy Jaskinia Wierzchowska. Tam też zimują nietoperze, których stwierdzono 17 gatunków z 27 żyjących na terenie Polski.
Skały na terenie Jury, których jest bardzo wiele i mają ciekawe kształty, zbudowane są m.in. z kamienia zwanego szkarłupień, który się nie lasuje i miał zastosowanie w budownictwie. Jura jest siedliskiem roślin endemicznych takich jak przytulia olsztyńska i warzucha polska (nigdzie indziej ich nie spotkamy).
Ruiny zamku w Olsztynie - największego powierzchniowo na szlaku Orlich Gniazd robią imponujące wrażenie. Usadowiony na wzgórzach składał się z zamku górnego i 2 podzamczy. Powstał w XIV wieku, rozbudowany został przez Kazimierza Wlk. Związanych z nim jest wiele legend. Na terenie gminy Olsztyn utworzono 2 rezerwaty przyrody: Sokole Góry i Zielona Góra.
Gmina Janów związana jest z Zygmuntem Krasińskim o i hrabią Raczyńskim. Poeta mieszkał w Złoty Potoku krótko, ale pozostał po nim dworek i wiele miejsc nazwanych przez niego, np. staw Irydion czy Gorzkich Łez. Do prawdziwego rozkwitu doprowadził Złoty Potok hr. Edward Raczyński budując zespół parkowo - pałacowy i stawy hodowlane pstrąga na rzece Wiercicy. Rozwinął jego dzieło syn Maciej, budując elektrownię wodną na Złotym Potoku. Działała również stadnina koni islandskich Wiking. Raczyński mieszkał w pałacu do II wojny światowej. Po wojnie była tam szkoła rolnicza a obecnie należy do Skarbu Państwa - niedostępny do zwiedzania.
W Janowie znajduje się najstarsza pstrągarnia, gdzie hoduje się pstrągi dostarczane do okolicznych restauracji. Mieliśmy okazję także ich skosztować. Park krajobrazowy w gminie Janów przyciąga turystów licznymi atrakcjami takimi jak Święto Pstrąga, Jurajskie Lato Filmowe, Balonowe Mistrzostwa Polski a także pięknymi trasami spacerowymi i rowerowymi w rezerwacie krajobrazowym Parkowe.
Ciekawostką tej części Jury jest podziemne Morze Jurajskie znajdujące się 150 m pod powierzchnią. W czasie obfitych opadów pokazują się stawy i źródła okresowe zwane źródłami zdarzeń.
Oprócz ruin zamku w Olsztynie widzieliśmy także pozostałości twierdzy Ostrężnik zwanej zamkiem zbójnickim, z którym wiążą się legendy skarbców i ciężkich więziennych lochów z wymyślnymi torturami.
W czasie tej wycieczki, mimo nie zawsze sprzyjającej pogody, mieliśmy okazję podziwiać piękno przyrody w wiosennym rozkwicie i poznać wydarzenia historyczne, również związane z II wojną światową. Nie sposób wszystko opisać w tej notatce, ale z pewnością była to bardzo wartościowa wycieczka pod względem edukacyjnym, a przewodnik spisał się wspaniale. Warto wrócić kiedyś w te strony korzystając z atrakcji oferowanych w Złotym Potoku i okolicy.
Przed Bramą Twardowskiego Ruiny Zamku w Olsztynie. Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku.
/Więcej zdjęć w zakładce Galeria/
Anna Płachta
Często nasze wykłady, czy prezentacje nazywamy spotkaniami z ciekawymi ludźmi. Kolejne spotkanie z p. Ulą Kowalczuk potwierdza w pełni to określenie. Było bardzo interesująco głównie dlatego, że to bardzo ciekawa osoba; wielka miłośniczka koni i jeździectwa, od 2006 r. właścicielka Tiszmena - wałacha szlachetnej półkrwi, jego jedyny jeździec i trener. Zafascynowana historią koni w Polsce, tradycjami i językiem polskim. Jest autorką książki "Koń jaki jest każdy widzi-czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów". Aż trudno uwierzyć, ile znanych i często stosowanych przez nas określeń, porównań, czy idiomów, w prostej linii wywodzi się od koni. Dajemy przecież "konia z rzędem", mamy "końskie zdrowie", jesteśmy "kuci na 4 nogi", potrafimy "stanąć dęba", zażywamy "końską dawkę" leków, stajemy "w szranki", otaczają nas "konie mechaniczne", "dosiadamy swojego konika", a zawsze "pańskie oko konia tuczy" i nigdy "darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda".
Skąd tytuł książki? Otóż wprost od ks. Benedykta Chmielowskiego uważanego za twórcę pierwszej encyklopedii Nowe Ateny wydanej w 1745 r. Sentencja "koń jaki jest każdy widzi" przytaczana jest w odniesieniu do wielu innych pojęć, rzeczy, do czegoś co jest oczywiste i nie trzeba o tym mówić.
Konie towarzyszą człowiekowi od 5,5 tysiąca lat. W Polsce koń przez wieki był dumą i majątkiem narodowym. Możni posiadali wielkie stada rączych , lotnonogich koni: Wielki książę litewski miał w 1379 r. 4 tysiące, a Król Zygmunt August XVI w. 3 tysiące. Słynne stado Ostrogskich w 1620 r. dochodziło do 5 tysięcy. Liczne konie posiadali Lubomirscy, Tarnowscy, Braniccy i wielu, wielu innych.
Karol Ogier w Podróży do Polski z 1635-36 wspomina:
"Chorągiew husarska bowiem wyjechała nam z obozu naprzeciw: nie widziałem nigdy nic wdzięczniejszego od tego widoku. Szlachta polska, oni wszyscy na pięknych rumakach, w zbroi świetnej i błyszczącej" Miał więc z czego wybierać król Jan III Sobieski wyruszając na Odsiecz Wiedeńską. Powiedział podobno: "Turków ci u nas nie zabraknie". Chodziło oczywiście o piękne tureckie konie i rumaki z tureckiej Rumelii.
Konie zaprzęgano do pracy, często bardzo ciężkiej stad powiedzenie "harować jak koń". Miały też udział w dziele wojennym człowieka. Szacuje się, że I wojnie światowej wzięło udział 10 milionów koniowatych/koni, osłów, mułów/.
Jeźdźców na koniach się podziwiało, zwłaszcza jeżeli byli to ułani. Były więc obrazy, wiersze, piosenki. Słynnym ułanem II Rzeczpospolitej był Bolesław Wieniawa-Długoszowski - generał dywizji, dyplomata, osobisty adiutant J. Piłsudskiego, poeta, przyjaciel M. Hemara, który tak o związkach ułanów z końmi powiadał:
"Bo w sercu ułana, gdy położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna jest, a przed nią tylko koń".
Białe konie to konie świętych, władców i królów; symbol prawości, delikatności, szlachetnych intencji. Współcześnie można je zobaczyć w Hiszpańskiej Dworskiej Szkole Jazdy w Wiedniu. Natomiast "rycerz na białym koniu" kojarzy się z wyzwolicielem, a to w związku ze św. Jerzym. Przybył on na białym koniu do miejscowości aby wyzwolić ją od smoka, który nie pozwalał ludziom dojść do wody; w zamian żądał zawsze pięknej dziewicy. Wspomniany święty zabił smoka i uratował wszystkie dziewice.
Mniej znane jest natomiast powiedzenie "bez końskiego ogona nic skrzypek nie dokona", które odnosi się do walorów smyczków wykonanych z końskiego włosia.
Jeżeli znajdzie się zgubioną gdzieś na drodze podkowę należy ją powiesić na szczęście. Pani Ula twierdzi, że nie ma większego znaczenia w jaki sposób, ale zawsze działa. Tak też sądził genialny duński uczony Niels Bohr laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki. Zapytany czy wierzy w działanie zawieszonej na ścianie jego wiejskiego domu podkowy odpowiedział, że nie , ale słyszał, że nawet jak się nie wierzy to działa.
Urszula Kowalczuk i jej dzieło Podkowa zawsze przynosi szczęście Łagodność, czułość, wrażliwość....
Podziwialiśmy wiedzę i elokwencję naszej prezenterki a jednocześnie słyszeliśmy w każdym zdaniu podziw dla koni. Pani Ula jest żywym przykładem na to, że można spełniać swoje marzenia i realizować pasje jeśli się tylko nie ma "klapek na oczach".
Stanisława Błaut