W dniu 25 maja udaliśmy się pod kierunkiem przewodnika na wycieczkę szlakiem zabytków historycznych (zamki warowne) i krajobrazowych. Zaczęliśmy od Pustyni Siedleckiej, powstałej na skutek działań lodowca. Pozostałości w postaci piaszczystych połaci i wzniesień można podziwiać do dnia dzisiejszego. Pustynia znajduje się w gminie Janów i leży na szlaku 22 warowni obronnych zwanych Szlakiem Orlich Gniazd (od Krakowa do Częstochowy).

          Tereny Jury słyną z jaskiń, których jest tutaj najwięcej. W części północnej są one bardzo niebezpieczne i raczej niedostępne do zwiedzania, np. Jaskinia Niedźwiedzia czy Wierna (najdłuższa w Jurze -1200 m). Mogliśmy jedynie zobaczyć niektóre z nich  u wylotu. Wizytówką tej części Jury jest Brama Twardowskiego, z którą związana jest legenda o znanym czarnoksiężniku. Natomiast w części południowej wiele jaskiń jest dostępnych dla turystów, np. Grota Łokietka czy Jaskinia Wierzchowska. Tam też zimują nietoperze, których stwierdzono 17 gatunków z 27 żyjących na terenie Polski.

        Skały na terenie Jury, których jest bardzo wiele i mają ciekawe kształty, zbudowane są m.in. z kamienia zwanego szkarłupień, który się nie lasuje i miał zastosowanie w budownictwie. Jura jest siedliskiem  roślin endemicznych takich jak przytulia olsztyńska i warzucha polska (nigdzie indziej ich nie spotkamy).

        Ruiny zamku w Olsztynie - największego powierzchniowo na szlaku Orlich Gniazd robią imponujące wrażenie. Usadowiony  na wzgórzach składał się z zamku górnego i 2 podzamczy. Powstał w XIV wieku, rozbudowany został przez Kazimierza Wlk. Związanych z nim jest wiele legend. Na terenie gminy Olsztyn utworzono 2 rezerwaty przyrody: Sokole Góry i Zielona Góra.

       Gmina Janów związana jest z Zygmuntem Krasińskim o i hrabią Raczyńskim. Poeta mieszkał w Złoty Potoku krótko, ale pozostał po nim dworek i wiele miejsc nazwanych przez niego, np. staw Irydion czy Gorzkich Łez. Do prawdziwego rozkwitu doprowadził Złoty Potok hr. Edward Raczyński budując zespół parkowo - pałacowy i stawy hodowlane pstrąga na rzece Wiercicy. Rozwinął jego dzieło syn Maciej, budując elektrownię wodną na Złotym Potoku. Działała również stadnina koni islandskich Wiking. Raczyński mieszkał w pałacu do II wojny światowej. Po wojnie była tam szkoła rolnicza a obecnie należy do Skarbu Państwa - niedostępny do zwiedzania.

       W Janowie znajduje się najstarsza pstrągarnia, gdzie hoduje się pstrągi dostarczane do okolicznych restauracji. Mieliśmy okazję także ich skosztować. Park krajobrazowy w gminie Janów przyciąga turystów licznymi atrakcjami takimi jak Święto Pstrąga, Jurajskie Lato Filmowe, Balonowe Mistrzostwa Polski a także pięknymi trasami spacerowymi i rowerowymi w rezerwacie krajobrazowym Parkowe.

       Ciekawostką tej części Jury jest podziemne Morze Jurajskie znajdujące się 150 m pod powierzchnią. W czasie obfitych opadów pokazują się stawy i źródła okresowe zwane źródłami zdarzeń.

      Oprócz ruin zamku w Olsztynie widzieliśmy także pozostałości twierdzy Ostrężnik zwanej zamkiem zbójnickim, z którym wiążą się legendy skarbców i ciężkich więziennych lochów z wymyślnymi torturami.

       W czasie tej wycieczki, mimo nie zawsze sprzyjającej pogody, mieliśmy okazję podziwiać piękno przyrody w wiosennym rozkwicie i poznać wydarzenia historyczne, również związane z II wojną światową. Nie sposób wszystko opisać w tej notatce, ale z pewnością była to bardzo wartościowa  wycieczka pod względem edukacyjnym, a przewodnik spisał się wspaniale. Warto wrócić kiedyś w te strony korzystając z atrakcji oferowanych w Złotym Potoku i okolicy.

  

        Przed Bramą Twardowskiego                              Ruiny Zamku w Olsztynie.                           Pałac Raczyńskich w Złotym Potoku.

                                                                                                                                                                            /Więcej zdjęć w zakładce Galeria/

                                                                                                                                                                                       Anna Płachta

     

    Często nasze wykłady, czy prezentacje nazywamy spotkaniami z ciekawymi ludźmi. Kolejne spotkanie z  p. Ulą Kowalczuk potwierdza w pełni to określenie.  Było  bardzo interesująco  głównie dlatego, że to bardzo ciekawa osoba;  wielka miłośniczka koni i jeździectwa, od 2006 r. właścicielka Tiszmena - wałacha szlachetnej półkrwi, jego jedyny jeździec i trener. Zafascynowana historią koni w Polsce, tradycjami i językiem polskim. Jest autorką książki "Koń jaki jest każdy widzi-czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów". Aż trudno uwierzyć, ile znanych i często stosowanych przez nas określeń, porównań, czy idiomów, w prostej linii wywodzi  się od koni.  Dajemy przecież "konia z rzędem", mamy "końskie zdrowie", jesteśmy "kuci na 4 nogi", potrafimy "stanąć dęba", zażywamy "końską dawkę" leków, stajemy "w szranki", otaczają nas "konie mechaniczne", "dosiadamy swojego konika", a zawsze "pańskie oko konia tuczy" i nigdy "darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda".

   Skąd tytuł książki? Otóż wprost od ks. Benedykta Chmielowskiego uważanego za twórcę  pierwszej encyklopedii Nowe Ateny wydanej w 1745 r. Sentencja "koń jaki jest każdy widzi" przytaczana jest w odniesieniu do wielu innych pojęć, rzeczy, do czegoś co jest oczywiste i nie trzeba o tym mówić.

    Konie towarzyszą człowiekowi od 5,5 tysiąca lat. W Polsce koń przez wieki był dumą i majątkiem narodowym. Możni posiadali wielkie stada rączych , lotnonogich koni: Wielki książę litewski miał w 1379 r. 4 tysiące, a Król Zygmunt August XVI w. 3 tysiące. Słynne stado Ostrogskich w 1620 r. dochodziło do 5 tysięcy. Liczne konie posiadali Lubomirscy, Tarnowscy, Braniccy i wielu, wielu innych.

Karol Ogier w Podróży do Polski z 1635-36 wspomina:

   "Chorągiew husarska bowiem wyjechała nam z obozu naprzeciw: nie widziałem nigdy nic wdzięczniejszego od tego widoku. Szlachta polska, oni wszyscy na pięknych rumakach, w zbroi świetnej i błyszczącej" Miał więc z czego wybierać król Jan III Sobieski wyruszając  na Odsiecz Wiedeńską. Powiedział podobno: "Turków ci u nas nie zabraknie". Chodziło oczywiście o piękne tureckie konie i rumaki z tureckiej Rumelii.

    Konie zaprzęgano do pracy, często bardzo ciężkiej stad powiedzenie "harować jak koń". Miały  też udział w dziele wojennym człowieka. Szacuje się, że I wojnie światowej wzięło udział 10 milionów koniowatych/koni, osłów, mułów/.   

     Jeźdźców na koniach się podziwiało, zwłaszcza jeżeli byli to ułani. Były więc obrazy, wiersze, piosenki.  Słynnym ułanem II Rzeczpospolitej  był Bolesław Wieniawa-Długoszowski - generał dywizji, dyplomata, osobisty adiutant J. Piłsudskiego, poeta, przyjaciel M. Hemara, który tak o związkach ułanów z końmi powiadał:

     "Bo w sercu ułana, gdy położysz na dłoń, na pierwszym miejscu panna jest, a przed nią tylko koń".

     Białe konie to konie świętych, władców i królów; symbol prawości, delikatności, szlachetnych intencji. Współcześnie można je zobaczyć  w Hiszpańskiej Dworskiej Szkole Jazdy w Wiedniu. Natomiast "rycerz na białym koniu" kojarzy się z wyzwolicielem, a to w związku ze św. Jerzym. Przybył on  na białym koniu do miejscowości aby wyzwolić ją od smoka, który nie pozwalał ludziom dojść do wody; w zamian żądał zawsze pięknej dziewicy.  Wspomniany święty zabił smoka i uratował wszystkie dziewice.

  Mniej znane jest  natomiast powiedzenie "bez końskiego ogona nic skrzypek nie dokona", które  odnosi się do walorów smyczków wykonanych z końskiego włosia.

    Jeżeli znajdzie się zgubioną gdzieś na drodze podkowę należy ją powiesić  na szczęście. Pani Ula twierdzi, że nie ma większego znaczenia w jaki sposób, ale zawsze działa. Tak też sądził genialny duński uczony Niels Bohr laureat Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki. Zapytany czy wierzy w działanie zawieszonej na ścianie  jego wiejskiego  domu podkowy odpowiedział, że nie , ale słyszał, że nawet jak się nie wierzy to działa.

      

      Urszula Kowalczuk i jej dzieło                          Podkowa zawsze przynosi szczęście               Łagodność, czułość, wrażliwość....

   Podziwialiśmy wiedzę i elokwencję naszej prezenterki a jednocześnie słyszeliśmy w każdym zdaniu podziw dla koni. Pani Ula jest żywym przykładem na to, że można spełniać swoje marzenia i realizować pasje jeśli się tylko nie ma "klapek na oczach".

 

                                                                                                                                                                                                  Stanisława Błaut

 

 

 Jeżeli chcesz być szczęśliwym na chwilę - napij się wina

 Jeżeli chcesz być szczęśliwym przez rok - ożeń się

 Jeżeli chcesz być szczęśliwym przez całe życie - zostań ogrodnikiem.   

     Tym chińskim przysłowiem rozpoczęła swój wykład Pani Karolina Kudłacik -projektantka ogrodów i wielka miłośniczka roślin. Związek człowieka z naturą ma dobroczynny wpływ na człowieka, tym zagadnieniem zajęła się nauka. Człowiek od zawsze był w ścisłym związku z naturą. Całemu życiu, pracy oraz wszystkim jego poczynaniom towarzyszy przyroda. Jest ona cząstką wszechświata, która żyje w rytmie jego drgań, dźwięków i barw. W niektórych krajach kontakt z naturą jest już doceniany.  Obecnie wiele dziedzin nauki zajmuje się dobroczynnym wpływem otaczającej nas przyrody na zdrowie, zarówno fizyczne jak i psychiczne człowieka. Biofilia  to symbiotyczny związek człowieka z naturą, a zerwanie  tych więzi nam szkodzi, stąd coraz więcej chorób cywilizacyjnych. Chromoterapia czyli leczenie kolorem. Powszechnie wiadomo, że kolor zielony to kolor życia, harmonii, nadziei. Kolory w ogrodzie, na działce działają relaksująco, dają radość życia.  Na przykład w Japonii popularne jest Shinrin yoku, czyli tzw. leśne kąpiele, których uczestnicy siedzą, leżą w leśnej okolicy lub po niej spacerują. Ludzie żyjący blisko zieleni mają więcej okazji do uprawiania sportu i kontaktów społecznych. Jednocześnie ekspozycja na działanie różnorodnych bakterii obecnych w naturalnych terenach może wywoływać korzystny wpływ na system odpornościowy i redukować zapalenia - twierdzi Caoimhe Twohig-Bennett. Ważne mogą być też same rośliny. Wiele japońskich badań sugeruje, że obecne w naturze, uwalniane przez drzewa fitoncydy - organiczne związki o przeciwbakteryjnych właściwościach - mogą wyjaśnić poprawiające zdrowie działanie leśnych kąpieli. Badacze namawiają więc do kontaktu z przyrodą. Liczą też, że uzyskane rezultaty wpłyną na decyzje urbanistów, tak aby regeneracja w otoczeniu natury stawała się coraz bardziej dostępna. W dalszej części wykładu dowiedzieliśmy się o wpływie roślin na zanieczyszczenie środowiska czy wszechobecny smog. Fitoremediacja, niezwykle modna dziedzina nauki pokazująca możliwości naprawy środowiska przez wykorzystanie roślin i ich naturalnych umiejętności. Fotosynteza, fitoekstrakcja, fitodegradacja, fitowaporacja to mechanizmy zachodzące w roślinach dzięki którym mają one możliwość pobierania zanieczyszczeń nie tylko z powietrza, ale również z wody i gleby oraz rozkładać je choćby w części i  wydalać je jako niegroźne substancje. Rośliny doniczkowe hodowane w naszych domach pomagają dezaktywować smog elektromagnetyczny w pomieszczeniach zamkniętych. NASA sporządziło listę roślin, które najlepiej oczyszczają powietrze i wytwarzają tlen. Do tych roślin, należą dobrze nam znane kwiaty doniczkowe jak storczyki, paprotki czy skrzydłokwiat. Zbadano też wpływ roślin na ekonomię. Okazało się, że rośliny mają duży wpływ na ekonomię w miastach, ponieważ tłumią hałasy, wchłaniają wody opadowe, izolują budynki, chronią budynki przed przegrzaniem. Natura pracuje niezwykle ciężko po to, aby życie mogło wszędzie istnieć. W miarę rozwoju przemysłu i rozprzestrzeniania się śladu ludzkiego delikatność tej równowagi coraz bardziej rośnie. Dlatego też, bardzo ważne jest, żebyśmy dołożyli wszelkich starań, aby pomóc naturze.  Warto docenić  dobrodziejstwa które dają nam rośliny i w sposób świadomy otaczać się nimi, gdyż mają zbawienny wpływ na nasze zdrowie i samopoczucie.   

      

                  Fitoterapia - ziołolecznictwo                 Aromatoterapia - leczenie zapachem                  Shinrin Yoku- leśne kąpiele

 Wykład był bardzo ciekawy i inspirujący, za co serdecznie dziękujemy. 

                                                                                                                                                                                                  Teresa Michałowska 

 

 

      Już po raz kolejny mamy okazję wysłuchać wykładu pani Kamili Wieczorek. Dzisiejszy ma tytuł "Polak, Węgier dwa  bratanki" i dotyczy naszych niedalekich sąsiadów - Węgrów. "Chociaż Polacy mają tradycyjną miłość dla Węgrów, to o Węgrzech nie wiedzą prawie nic" To cytat z Czesława Miłosza. Dlatego na początek trochę statystyki.

    Węgry to kraj leżący na Nizinie Węgierskiej ok. 3 razy mniejszy od Polski. Mamy 4 razy więcej ludności. Polska stanowi 3% powierzchni Europy Węgry tylko 1% . Natomiast Węgry mogą pochwalić się taką samą liczbą sąsiadów jak Polska.

    Powiedzenie "Polak, Węgier dwa  bratanki  i do szabli i do szklanki" dotyczy bardziej minionych dziejów, dlatego przenieśmy się do historii i powiązań między naszymi narodami.

    Św. Emeryk przebywał w Polsce na zaproszenie Bolesława Chrobrego. Brał udział w polowaniu w lasach świętokrzyskich. Legenda  mówi, że podczas polowania zgubił się i zobaczył jelenia, który miał na porożu krzyż benedyktyński. Zstąpił anioł i powiedział  Emerykowi, żeby relikwie krzyża świętego, które ma przy sobie podarował klasztorowi na Łysej Górze(do dzisiaj się tam znajdują).

    Święta Kinga żona księcia Bolesława Wstydliwego, dzięki której pojawiła się u nas sól, została kanonizowana przez Jana Pawła II. Relikwie  św.  Kingi znajdują się w Kościele  Minorytów  w Egerze.

    Zjazdy Wyszehradzkie  odbyły się w 1335 i w 1338 roku podjęto na nich decyzje, że w przypadku śmierci Kazimierza Wielkiego nie pozostawiającego po sobie potomka w  linii męskiej władze po nim przejmie Król Węgier. I tak się stało w  1370 roku. Królem Polski zostaje Ludwik Węgierski a następnie w 1384 Królowa Jadwiga. Do dzisiaj w ruinach zamku w Wyszehradzie znajduje się komnata figur woskowych upamiętniająca te wydarzenia. Jest  to dawna stolica Węgier, a od 1991 roku miejsce zjazdów Grupy Wyszehradzkiej.

     Nie sposób nie wspomnieć XIX wiecznego bohatera, którym niewątpliwie jest polski generał Józef Bem. Dowodził  on powstańczą armią węgierską, odniósł 33 zwycięstwa nad wojskami austriackimi za czasów Wiosny Ludów. Bem został bohaterem narodowym i jest honorowaną postacią na Węgrzech. W wielu miastach jego nazwiskiem nazwane są ulice i place, ufundowano mu  też wiele pomników. Podczas ubiegłorocznej wycieczki do Tarnowa - rodzinnego miasta generała- również mieliśmy okazję oglądać Mauzoleum Józefa Bema, które stoi w Parku Strzeleckim od 1929 roku kiedy sprowadzono tu jego zwłoki.

    Z czasów współczesnych należy wspomnieć  że Jan Paweł II jako pierwszy papież w historii dwukrotnie odwiedził Węgry.

    Tak pokrótce wyglądają powiązania polsko-węgierskie. W dalszej części wykładu pani Kamila zabrała nas w podróż po Węgrzech. Zaczęła zwiedzanie tego pięknego kraju od stolicy. Myślę, że prawie każdy z nas był w Budapeszcie i nie trzeba specjalnie polecać tego pięknego miasta. Wystarczy być tam raz i jest się oczarowanym gościnnością, widokami, kulturą i oczywiście kuchnią węgierską. O Budapeszcie można by zrobić oddzielny wykład, bo jest tego wart. Pani Kamila skupiła się na najważniejszych zabytkach takich jak:

- Parlament - jeden z symboli  stolicy i  całego kraju , budynek wzorowany na brytyjskim gmachu parlamentu, wzniesiony na przełomie XIX i XX wieku. Jest jednym z największych gmachów parlamentów narodowych  na świecie. Znajdują się w nim korona św. Stefana oraz insygnia królewskie.

- Bazylika św. Stefana - może to zaskakujące, ale ta dumna budapeszteńska bazylika ma niecałe 200 lat. Nie zmienia  to jednak faktu, że jest jednym z ciekawszych kościołów  stolicy, swoistym pomnikiem epoki i arcydziełem historycznym.

- Plac Bohaterów - to ogromna przestrzeń z przepiękną kolumnadą oraz monumentalnym pomnikiem Tysiąclecia. Pomnik przedstawia archanioła Gabriela na 36 metrowej kolumnie.

 - Góra Gellerta - nazwę swą zawdzięcza biskupowi Gellertowi , który tutaj miał zostać zamordowany przez pogan i wrzucony do Dunaju. Znajduje się na niej Pomnik Wolności przedstawiający 14 metrową kobietę z brązu trzymającą liść palmowy ustawioną na 26-metrowym postumencie. Przepiękny jest  widok z Góry Gellerta  na cały Budapeszt, urokliwy szczególnie nocą.

- Mosty budapeszteńskie -  jest ich  10. Najsłynniejszy i najbardziej okazały to most Łańcuchowy  z 1839-1849 roku. Wszystkie robią wielkie wrażenie, szczególnie podczas rejsu  statkiem po Dunaju. Budapeszt posiada najstarsze metro w Europie. Ma ono nawet swoje muzeum przy jednej ze stacji.

  

     Budapeszt - jeden z mostów na Dunaju                  Esztegrom - bazylika św. Wojciecha                            Uliczka w Szentengre

    Ze stolicy Węgier przenosimy się do uroczych miasteczek położonych w Zakolu Dunaju. Jednym z nich jest  Szentendre.  Jest to ośrodek turystyczno - wypoczynkowy, miasto artystów, zasiedlone na przestrzeni wieków przez Serbów, Greków ,Chorwatów. Zróżnicowanie kulturowe przejawia się w zabudowie sakralnej. Miasto to swoim klimatem przypomina nasz Kazimierz Dolny. Znajduje się tam godne polecenia Muzeum Marcepana.

  Następne z urokliwych miast w Zakolu Dunaju to Esztergom, stolica arcybiskupia prymasów Węgier, miejsce chrztu św. Stefana, narodzin św. Kingi. W Esztergomie znajduje się bazylika św. Wojciecha -  największa i najważniejsza katolicka świątynia na Węgrzech. Jest siedzibą arcybiskupa Esztergomu i Budapesztu.

   Eger - miasto położone u wrót Gór Bukowych, słynne z męstwa "Pięknej Pani", "byczej krwi" (wino Egri  Bikaver ) oraz pozostałości po tureckiej  inwazji. Malownicze  węgierskie miasto pełne barokowych zabytków. W mieście znajduje się najbardziej na północ  wysunięty minaret.

  Mówiąc o Węgrzech, nie  można nie wspomnieć o ich doskonałej kuchni, opartej na warzywach, w szczególności na papryce i  wielu jej gatunkach. Słynne  leczo czy zupa gulaszowa u nas też cieszą się uznaniem i często je przyrządzamy. Warto też spróbować ich langoszy czyli placków drożdżowych smażonych na głębokim oleju z różnymi dodatkami. A na deser oczywiście tort dobosza.

  

     Muzeum Marcepana w Szentendre                                    Langosz- placek smażony na oleju z dodatkami                   Ferenc Lehar

  Pani Kamila umilała nam wykład muzycznymi perełkami węgierskich twórców. Wysłuchaliśmy Rapsodii Węgierskiej Franciszka Liszta, fragmentu  "Wesołej Wdówki" Lehara, czy też  "Dziewczyny o perłowych włosach"   zespołu Omega. Nie zabrakło też muzyki ludowej, czyli  słynnych i lubianych u nas czardaszy.

  Warto też wspomnieć, że emigranci węgierscy wnieśli ogromny wkład w rozwój Hollywood. Nam oczywiście bardziej od twórców filmowych znany jest architekt Erno Rubik - twórca słynnej kostki.

   W prezentacji Węgry zostały przedstawione oczami pilota wycieczek zorganizowanych, ale  mają też bardzo ciekawe,  mniej znane miejsca, którymi można się zachwycić. Ja polecam szczególnie miłośnikom przyrody Pusztę Węgierską. Trawiasta puszta to płaska kraina, pełna  gościnnych  dla ptaków mokradeł. W okresie jesiennych przelotów, przestrzeń przeszywają fanfary tysięcy żurawi, gęsi, czapli. Dobrze ulokowane ukrycia pozwalają obserwować ten spektakl z bliska. Naprawdę robi wrażenie.

                                                                                                          

                                                                                                                                                                                               Stanisława Błaszak

 

 

    Przed zbliżającym się Dniem Kobiet mieliśmy możliwość obejrzeć wykład poświęcony tematyce końskiej, ale połączonej z kobietami. Nasza wykładowczyni jest miłośniczką koni i popularyzatorką jazdy konnej. Sama nazywa siebie "koniarą". Jest też posiadaczką konia i bardzo lubi z nim spędzać czas.

      Kobiety jeżdżą konno od setek lat. W starożytności greckie amazonki - bo tak je nazywano, walczyły konno mieczem i toporem a także były znakomitymi łuczniczkami i dla wygodnego posługiwania się tą bronią obcinały sobie jedną pierś. Nazwa "amazonka" to kobieta bez piersi. Od XX wieku pojęcie to ma 4 znaczenia:

  • kobieta jeżdżąca konno

  • strój do jazdy konnej dla kobiet

  • kobieta po amputacji piersi na skutek choroby

  • żartobliwie kobieta waleczna

     W starożytnej Grecji uważano jazdę konną za niestosowną dla kobiet. Nie zgadzał się z tym Platon.

     W średniowieczu kobiety jeździły rzadko na koniach, mężczyźni prowadzili zwierzęta za uzdę a kobiety siedziały bokiem na specjalnym siodełku. Była to niewygodna i trudna pozycja. Jazda boczna utrzymała się do XIX wieku. Z czasem udoskonalano siodła i stroje do jazdy konnej, ale nadal nie była to komfortowa pozycja. Jazda konna była dostępna dla kobiet z wyższych sfer. Można dziś oglądać portrety władczyń na koniach, np. Katarzynę Medycejską, Cecylię Habsburg - żonę króla Władysława IV Wazy, królową Marysieńkę, damy dworu francuskiego i inne.

      Problem jazdy konnej kobiet był także związany z nienoszeniem bielizny w tamtych czasach i następstwem tego podczas szybkiej jazdy. Uważano zatem, że jazda konna kobiet jest nieprzyzwoita i może zaszkodzić w wydaniu potomstwa. Katarzyna Medycejska poleciła uszyć w związku z tym pantalony dla siebie i dam jeżdżących konno. Bielizna jednak nie upowszechniła się tak szybko i mogło to mieć wpływ na skromną liczbę pań jeżdżących na koniu. Dość wspomnieć, że pierwszy pokaz kolekcji bielizny damskiej odbył się w 1928 roku.

      Jazda boczna kobiet w długich sukniach była niewygodna, ale i wsiadanie na konia nie należało do łatwych, tak więc mężczyźni uczyli się pomagać w tym kobietom, a nawet stworzono specjalną instrukcję do tej czynności. Pod koniec XIX wieku suknie były już skromniejsze, a nawet powstawały połączenia spódnicy ze spodniami.

 

        

      Jazda bokiem w towarzystwie mężczyzny                           Ewolucja stroju do jazdy konnej/XIX w/

 

      Wielką popularyzatorką jazdy konnej była Maria Wodzińska, która wspólnie z mężem założyła szkołę jazdy konnej, organizowała zawody hippiczne i wyścigi. Studiowała weterynarię, uczyła się kowalstwa i opieki stajennej. Potrafiła ujeżdżać trudne konie, skakała przez przeszkody, od 1895 roku jeździła po męsku. Wydała też podręcznik jazdy konnej dla dam pt. "Amazonka". W jej ślady poszła również córka, która odnosiła wiele sukcesów na tym polu, np. ustanowiła rekord skoku przez przeszkodę (160 cm) w damskim siodle w 1926 roku.

       Malarka Tamara Łempicka w okresie międzywojennym przedstawiała kobiety w stroju męskim do jazdy konnej i obrazy te były inspiracją dla świata artystycznego i mody. Upowszechniły się wtedy spodnie bryczesy i wysokie buty oficerki. Jednak prawdziwym szokiem było pokazanie w 1894 r. w Zachęcie obrazu "Szał" Podkowińskiego.

 

         

           Tamara Łempicka                                     Bryczesy-1939                                              Autorka prezentacji w siodle

      Portret księżnej La Salle -1925

 

      Obecnie wyścigi konne i zawody hippiczne są organizowane równorzędnie dla kobiet i mężczyzn. Jeździectwo jest sztuką wymagającą sprawności, ale i wytrwałości, cierpliwości i delikatności, co jest domeną kobiet. Dlatego często odnoszą one sukcesy. Przykładem jest brytyjska mistrzyni olimpijska z 2012 i 2016 roku Ch. Dujardin. Do niedawna również królowa brytyjska Elżbieta II jeździła konno.

      Współczesne amazonki kontynuują jazdę w damskim siodle prezentując tradycję i piękno, a jest to dla nich pasją i sportem.

Pasjonatki koni, tak jak nasza wykładowczyni, łączą pracę zawodową ze swoim hobby. Przy koniach i w siodle okazują siłę charakteru.

Wykład ilustrowany pięknymi zdjęciami był ciekawy i pokazał miłość do koni jego autorki.

 

                                                                                                                                                                        Anna Płachta