Fakty i mity o zmianach klimatycznych

 

              9 kwietnia br. wysłuchaliśmy arcyciekawego wykładu p. dr Andrzeja

Fiertaka nt. zmian klimatycznych. Prelegent rozprawił się z wieloma stereotypami

funkcjonującymi w przestrzeni publicznej. Przedstawił też fakty, które każdemu powinny dać

wiele do myślenia. Ale po kolei.

              Nie da się ukryć, że temat globalnego ocieplenia stał się przedmiotem

dywagacji ideologicznych i politycznych. Każdy czuje się zobowiązany do zabrania głosu w tej

sprawie. Jedni twierdzą, że zmiany klimatyczne były, są i będą i nie ma się co przejmować.

Inni, że to wielki problem, który wywołała działalność człowieka. A jak jest naprawdę?

              Żyjemy w okresie wielkiego wzrostu: eksploatacyjnego, gospodarczego,

demograficznego. Dotyczy to zarówno krajów wysokorozwiniętych jak i tych biedniejszych,

które mają dużo surowców kopalnych. U nich energia jest po prostu tania i nikomu nie chce

się w związku z tym oszczędzać. A skoro jest duże zużycie surowców energetycznych to

automatycznie rośnie globalna emisja CO 2. Proces ten został trochę ograniczony w czasie

pandemii (transport), ale obecnie znów nie ma żadnych zahamowań. Najgorsze w tym

wszystkim jest to, że np. w Polsce aż 50% wyprodukowanej energii bezsensownie tracimy! A

to już nie przelewki, bo taka bezpowrotnie zmarnowana energia nie służy w żaden sposób

rozwojowi, a dwutlenek węgla i tak uwalnia. Na dodatek wyprodukowane przez człowieka

gazy cieplarniane w całości uwalniane są do atmosfery. Gazy cieplarniane produkowane są

również ( i to w znacząco większej ilości niż przez człowieka) przez rośliny i oceany. Jednak

zarówno rośliny, jak i oceany chłoną ponownie te gazy. I to z nawiązką! Niestety ta nawiązka

nie równoważy naszej produkcji. Równowaga została w środowisku zachwiana przez czynniki

antropogeniczne.

              Warstwa gazów cieplarnianych się zwiększa, rośnie temperatura.

Obecnie Ziemia jest cieplejsza o 1,2 0 C w stosunku do ery przedprzemysłowej. O

ogrzewającym się Świecie świadczy wiele oznak:

- rośnie temperatura powietrza,

- topnieją lodowce,

- jest coraz mniej śniegu,

- podnosi się poziom oceanów,

- granice zasięgu gatunków roślin przesuwają się w kierunku biegunów,

- zwierzęta migrują,

- zwiększa się wilgotność powietrza,

- coraz mniej tlenu w powietrzu, a więcej węgla z paliw kopalnych.

Mamy efekt sprzężenia klimatycznego: im cieplejsze powietrze, tym więcej pary wodnej. Im

więcej pary wodnej- tym więcej gazów cieplarnianych. Oczywiście zmiany klimatu to nie

jakaś wyjątkowa sytuacja. Klimat zmieniał się zawsze. Wszystko dobrze, ale kiedyś zmiany nie

następowały w tak zatrważającym tempie. I były spowodowane czynnikami

środowiskowymi. Najbardziej nam bliskie masowe wymieranie gatunków miało miejsce ok.

66 mln lat temu (wymieranie kredowe). Pewnie, że można uznać, iż najgorsze przyjdzie nie

za naszego życia. Ostatecznie jesteśmy już seniorami. Ale czy możemy sobie pozwolić na

postawę „ po nas choćby potop”? Gdzie nasza odpowiedzialność za to co robimy i co po

sobie zostawiamy.

              Zaufajmy naukowcom. Oni badają skrupulatnie zjawiska

zachodzących zmian, wskazują sposoby zaradzenia złu. Czy wolno nam dopuścić, aby

interesy polityczne wzięły górę nad głosami rozsądku? Toczy się nie tylko walka z

ociepleniem klimatu, toczy się walka o umysły! Nie poddajmy się manipulacjom,

twierdzeniom pseudoekspertów, którzy niejednokrotnie wygłaszają nieprawdziwe sądy,

uogólniają, mieszają pojęcia. Słuchajmy ekspertów i ufajmy badaniom. Międzyrządowy

Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC), czyli naczelna organizacja raportująca zmiany klimatu i 99%

naukowców są zgodni, że zmiany klimatu mają przyczyny antropogeniczne. Tym samym

człowiek sam podcina gałąź, na której siedzi. Im będzie cieplej- tym gorsze plonowanie roślin,

tym mniej wody, tym więcej zjawisk ekstremalnych. Zmiany klimatu są faktem i nie ma co z

tym dyskutować. Trzeba wziąć się do roboty. To co możemy już teraz to skończyć z betonozą,

z marnotrawieniem wody i energii. Jednym słowem pozostawić po sobie jak najmniejszy ślad

węglowy. Póki co każdy z nas produkuje 5 ton CO 2 rocznie. Dużo! Za dużo! Nie mówmy zatem

o teoriach spiskowych, ale działajmy tu i teraz, tyle ile możemy. Dla siebie i dla naszych

wnuków.

                                                                                Barbara Simon

 

 

Grzyby lecznicze - właściwości, gatunki i stosowanie

 

        W dniu 26.03. wysłuchaliśmy wykładu dr inż. Piotra Zięby nt. grzybów. Wykładowcę spotkaliśmy wcześniej, gdy był pracownikiem UR w Krakowie, gdzie zajmował się tematyką grzybów. Obecnie zajmuje się prowadzeniem farmy grzybowej w gospodarstwie rolnym, która wytwarza grzybnie do uprawy domowej. Mieliśmy okazję zobaczyć taką grzybnię.

       Dr Zięba  przedstawił nowy trend wykorzystywania grzybów w leczeniu i profilaktyce wielu chorób zwłaszcza cywilizacyjnych, zwany mykofarmacją.

      Kolejno opisał była historię wykorzystywania grzybów przez człowieka, w szczególności tych o działaniu psychoaktywnym. Okazuje się, że dziś nawet te grzyby znajdują zastosowanie lecznicze, np. grzyby halucynogenne w leczeniu depresji lekoopornych. 

     Historia wykorzystania grzybów w leczeniu stosowana była w Chinach, gdzie tradycja leczenia grzybami sięga kilku tysięcy lat a jeden z gatunków – Reishi – lakownica żółtawa – jest uważany za ważny produkt leczniczy, gdyż  jego działanie potwierdza dzisiejsza zachodnia nauka. Czasy najnowsze w leczeniu grzybami to ponad 700 gatunków o potwierdzonych badaniami właściwościach prozdrowotnych, coraz liczniejsze badania kliniczne oraz pierwsze leki, które wykorzystuje się jako adiuwanty (zwiększają skuteczność działania) w terapiach nowotworowych. Przed lekami bazującymi na grzybach jest  jeszcze długa droga, gdyż są  problemy z różnymi rodzajami surowców i metod ich ekstrakcji czy też nieznane interakcje z lekami. 

     W kolejnych slajdach wykładowca opisał działanie prozdrowotne β glukanów, które są uważane za jedną z najważniejszych substancji aktywnych w grzybach. Działają immunostymulująco na człowieka, wprowadzając równowagę w organizmie człowieka.

      Grzyby zawierają wiele znanych tylko naukowcom związków: glukanów, terpenoidów, serotoniny i tryptofanu, które to terminy niewiele mówią laikom, jakimi zapewne jesteśmy. Najważniejsze, że badania trwają i możemy się spodziewać nowych preparatów na bazie grzybów.  Ważną substancją zawartą w grzybach, w tym popularnym boczniaku, jest lowastatyna – potwierdzono, że osoby regularnie spożywające ten gatunek grzyba mają niższą zawartość cholesterolu a ich gospodarka lipidowa stabilizuje się. 

     Można mówić także o przeciwdepresyjnym efekcie spożywania grzybów. Prezentowane badania naukowe pokazują, że grzyby są bardzo dobrym źródłem witamin z grup B a także wielu związków mineralnych a nawet złota koloidalnego. 

      Wykładowca opisał i pokazał slajdy niektórych gatunków grzybów leczniczych m.in.  soplówkę jeżowatą, maczużnika bojowego  i chińskiego, pniarka brzozowego, lakownicę żółtawą, wrośniaka różnobarwnego. 

   Zbierane przez nas grzyby leśne warto spożywać świeże a także przetworzone i suszone. Przed suszeniem zasadniczym należy zostawić na kilka godzin kapelusze grzybów na słońcu, aby zgromadziły witaminę D3. Dobrym sposobem konserwacji jest mrożenie grzybów. 

    Grzyby są produktem zdrowym, wartościowym i wbrew obiegowym opiniom lekkostrawnym. Można je podawać dzieciom. Dzisiejsze zalecenia dietetyczne to regularne spożywanie grzybów – nawet 100-200 gramów dziennie. Termiczne przetwarzanie nie ma na ogół negatywnego wpływu a nawet może mieć pozytywny – grzybowe zupy, nawet z popularnych pieczarek są jednym z lepszych sposobów korzystania z leczniczych właściwości grzybów. Dla osób nie lubiących smaku grzybów, na rynku dostępne są suplementy diety z ekstraktami z owocników – w formie proszków, tabletek czy ekstraktów alkoholowo-wodnych. 

    Pan dr Piotr Zięba z dużym entuzjazmem zachęcał nas do jedzenia potraw z grzybami dla zdrowia i pozytywnych doznań smakowych.

    Dziękujemy za ciekawy i edukacyjny wykład.

 

                                                                                                     Anna Płachta

 

 

Seniorzy pełni zdrowia, mądrości i wigoru”


          Taki właśnie tytuł nosił wykład wygłoszony w dniu 19 marca br. dla seniorów z Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Dobczycach przez Panią dr Wandę Matras-Mastalerz.

          Zaczęło się bardzo optymistycznie. Patrząc z perspektywy naszego wieku nie jesteśmy znowu tacy leciwi. Okazuje się bowiem, że po 50-tce człowiek dalej jest młody. Tyle, że młody bez przesady. Wg mnie to zdecydowanie lepsze niż być przesadnie młodym (przed 25 rokiem życia), kiedy nasza kora nowa, czyli najbardziej zewnętrzna warstwa mózgu jest wciąż niedojrzała, a więc niedojrzałe są również nasze reakcje.

          W ogóle o wieku senioralnym możemy mówić od 60 roku życia. Przy tym wiek 60-70 lat to tzw. „wczesny senior”, 70-80 lat to „środkowy senior”, a po 80 roku życia mamy do czynienia z długowiecznością. To klasyfikacja Unii Europejskiej.

          Bez względu na klasyfikacje, najważniejsze, aby ten wiek senioralny przeżyć w zdrowiu, czyli wg Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w stanie pełnego fizycznego, psychicznego, społecznego i duchowego dobrostanu. Tylko jak cieszyć się życiem jeśli tu nas boli, tam nas strzyka? Otóż nie dawać się! Do pomocy mamy takich doktorów jak: ruch, intelekt, dieta, oddech, sen, relaks… A wszystkim zawiaduje nasz mózg, który rozwija się, gdy próbujemy nowych rzeczy. I nie tylko próbujemy, ale cieszymy się tymi nowymi wyzwaniami. Nie ma dla mózgu nic gorszego niż stagnacja, stanie w miejscu. Nasza aktywność sprawia, że w mózgu przyrastają nowe połączenia neuronów. Ale o mózg trzeba zadbać, trzeba go odpowiednio karmić. Długoletnie badania, w których brała udział również nasza Wykładowczyni, wykazały, że najdłużej żyją ludzie mieszkający nad morzami i oceanami: na Sardynii, Kostaryce, Ikarii, Okinawie. Dzieje się tak z prostego powodu. Dla długowieczności kolosalne znaczenie ma nasz styl życia. Geny, które jeszcze nie tak dawno uważano za główny czynnik długowieczności stanowią zaledwie 10 % tego procesu. A zatem jakie czynniki mają wpływ na długie życie tych wyspiarskich społeczności?

Są to:

- czyste powietrze (nad morzem z reguły wieje, więc jest stała wymiana powietrza),

- brak przemysłu (znów czynnik środowiskowy),

- tereny lekko górzyste ( Dobczyce mogłyby spełnić akurat to kryterium),

- dieta (jedzą proste, przez siebie wyprodukowane jedzenie).

Pewnie, że nie na wszystkie te czynniki mamy wpływ, nie przeprowadzimy się przecież zbiorowo na wyspy, ale niektóre zależą tylko od nas.

          Przede wszystkim ruszajmy się. Doskonały jest tu nordic walking, w trakcie którego wykonujemy ruchy naprzemienne, aktywując prawą (profesorską) i lewą (artystyczną) półkulę mózgu. Po drugie - liczmy kalorie. Nie dajmy się podpuszczać gadziemu mózgowi, tej najstarszej ewolucyjnie (stąd nazwa gadzi) części mózgu, który nakłania nas m.in. do jedzenia na zapas. Musimy kontrolować ile i co jemy, bo informacja, że już dość płynie z gadziego mózgu do decyzyjnej kory nowej aż 20 minut! A ile przez ten czas można zjeść bez potrzeby! I po trzecie wykonujmy ćwiczenia umysłowe. U osób aktywnych fizycznie i intelektualnie powiększa się hipokamp, czyli ta struktura mózgu, która odpowiada za kreatywność. Natomiast jeśli hipokamp zanika, wzrasta poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. A to już zdecydowanie pogarsza nasz dobrostan, również komfort naszego snu. Wysoki poziom kortyzolu wpływa negatywnie na fazę snu głębokiego. Musimy się przed snem „odstresować”, bo inaczej będziemy się budzić w nocy i generalnie nie wyśpimy się.

A nasz mózg pracuje również w nocy, bez chwili odpoczynku. Pochłania przy tym aż 20% naszej dobowej energii. Stąd takie ważne jest zachowanie harmonii wszystkich czynników wpływających na poprawę naszego samopoczucia.

          A więc dbajmy o mózg na co dzień tak, abyśmy jak najlepiej wykorzystali czas, który jeszcze przed nami w dobrej kondycji fizycznej, psychicznej i emocjonalnej. A jeśli zdarza się nam coś zapomnieć, to przespacerujmy to. Wtedy opadnie poziom kortyzolu, a nasza pamięć przestanie szwankować. Zgodnie bowiem z przytoczoną przez p. dr Matras sentencją Hipokratesa; „jak nogi zaczynają chodzić, to myśli zaczynają płynąć”.



                                                                                                                          Barbara Simon

    W dniu 5-03-2024 po raz drugi mieliśmy przyjemność wysłuchać wykładu dr Jana Argasińskiego z Instytutu Informatyki Stosowanej UJ . Tematem wykładu było wprowadzenie do poszerzonej i wirtualnej rzeczywistości.

    Poszerzona ( czasami określana jako pogłębiona ) rzeczywistość jest, gdy na zwykłą rzeczywistość nałożona jest rzeczywistość cyfrowa. Do stworzenia poszerzonej rzeczywistości potrzebne są – telefon, tablet, okulary z kamerą i odpowiednią aplikacją. Dla z obrazowania tematu p. doktor przedstawił nam krótki filmik, na którym dzieci siedzą w sali (rzeczywistość realna), w pewnym momencie z podłogi wylewa się woda i wypływa rekin ( rzeczywistość stworzona cyfrowo).                                                          Kolejnym przykładem z wykorzystaniem poszerzonej rzeczywistości była książka wydana na 100-lecie Wojewódzkiej Biblioteki Pedagogicznej pt. „Od znaku do litery-krótka historia pisma” Książka z pięknymi ilustracjami graficznymi, na które nasz wykładowca nałożył poszerzoną rzeczywistość. Dzięki kamerze w tablecie i odpowiedniej aplikacji, w czasie oglądania ilustracji mogliśmy widzieć trójwymiarowo płyty kamienne z pismem klinowym.                                                                                                                         Poszerzona rzeczywistość wykorzystywana jest np. w medycynie przy wykonywaniu trudnych zabiegów, w przemyśle samochodowym, w produkcji filmów reklamowych.

    W literaturze już w latach osiemdziesiątych pojawiły się opisy wirtualnej rzeczywistości. W naszym aparacie wzrokowym, mamy oczy usytuowane obok siebie, a każde z nich widzi troszeczkę coś innego. Dopiero nasz mózg składa to w obraz trójwymiarowy. Jako przykład naszego specyficznego widzenia, wykładowca pokazał nam bajkę „Jaś ciekawski” , gdzie ilustracje są wykonane w kolorze niebieskim i czerwonym. Patrząc na nie przez specjalne okulary z jedną soczewka niebieską, a drugą czerwoną widzimy ich przestrzeń.

    Natomiast wirtualna rzeczywistość jest całkowicie wykreowana przez odpowiednie algorytmy, ale pozwala użytkownikowi na interakcję z wirtualnymi obiektami i środowiskiem w przestrzeni trójwymiarowej.

    Do obserwowania wirtualnej rzeczywistości potrzebne są specjalne urządzenia, które wyświetlają nam wygenerowaną komputerowo, inną rzeczywistość. Patrząc przez to urządzenie, widzimy wirtualną rzeczywistości, możemy wchodzić z nią w interakcję np. poprzez dotyk, przesuwanie elementów.

    Jest to technologia stosunkowo bardzo młoda. Pierwszy prototyp urządzenia Oculus został zaprojektowany w Dolinie Krzemowej w 2013r , a masową produkcję rozpoczęto w 2015r. Urządzenie to wymagało stałego połączenia z bardzo dobrym komputerem. Cały czas sprzęt do tworzenia jak i oglądania poszerzonej i wirtualnej rzeczywistości jest doskonalony. Najnowsze urządzenie ma dwanaście kamer, jest małe, lekkie, a baterie wytrzymują bardzo długo.

    Technologia wirtualnej rzeczywistości jest wykorzystywana w wielu dziedzinach. Jako przykład wykorzystania wirtualnej rzeczywistości wykładowca pokazał nam zdjęcia z międzynarodowego szkolenia grup poszukiwawczo-ratowniczych służb pożarniczych. Algorytm do projektu został napisany przez zespół z Instytutu Informatyki Stosowanej.

    Na koniec wykładu, każdy słuchacz miał możliwość popatrzeć przez różne urządzenia, znaleźć się w środowisku wirtualnym , zobaczyć poszerzoną rzeczywistość . Bardzo dziękujemy Panu wykładowcy za bardzo ciekawy wykład.

                                                                                                                                                     Anna Różycka

Joga twarzy inaczej fitness twarzy.


27 lutego 2024r. mieliśmy bardzo ciekawe spotkanie z mgr Beatą Gebhardt, z zamiłowania ogrodniczką i florystką, z wykształcenia naturoterapeutką i refleksoterapeutką z międzynarodowym certyfikatem.

Pani Beata uświadomiła nam, że skóra jest największym organem, jej powierzchnia to dwa m2. Kondycja skóry zależy nie tylko od tego, co jemy, ale czy i jak ją pielęgnujemy.

Zgodnie z tematem, w centrum zainteresowania była twarz i dbałość o jej skórę. Cel – zatrzymać czas w sposób naturalny. Nie uciekać się do ingerencji skalpelem.

Twarz jest lustrem. Odbija się na niej wszystko, co przeżywamy, co się z nami dzieje. Uczucia, emocje, choroby.

Już w wieku dwudziestu paru lat zaczyna się starzenie skóry twarzy. Ważne jest więc naturalne spowalnianie tego procesu. Duże znaczenie ma higiena i pielęgnacja skóry twarzy (oczyszczenie rano i wieczorem, nawilżenie – tonik, serum i odpowiedni krem, jeden raz w tygodniu peeling enzymatyczny).

Należy pamiętać, że szczególnie w okresie menopauzalnym następuje degradacja kolagenu, niezbędnego dla elastyczności skóry. W procesie jego tworzenia się ważna jest witamina C, która pobudza ten proces.

Twarz to ok. 70 mięśni, w tym 21 mimicznych, bardzo plastycznych, dynamicznych. Należy je ćwiczyć. Nie wszystkie bowiem są jednakowo aktywne. Nawet najlepsze kosmetyki nie zastąpią ćwiczeń twarzy. Jedne i drugie są konieczne w naturalnym spowalnianiu starzenia się skóry twarzy.

Po części wprowadzającej Pani Beata zaprezentowała nam dwa rodzaje ćwiczeń twarzy:

- bez użycia rąk (mimiczne), które można wykonywać sekwencjami dwa , trzy razy w tygodniu, a pojedyncze gdziekolwiek i kiedykolwiek,

- automasaż, który pobudza limfę, powoduje lepsze ukrwienie, dotlenienie mózgu.

Ćwiczenia twarzy są ważne nie tylko dla urody, ale i dla zdrowia. Ćwiczyć można i trzeba w każdym wieku, a im wcześniej, tym lepiej, a podstawą efektów jest systematyczność.

Pod czujnym i profesjonalnym okiem Pani Beaty ćwiczyliśmy mięśnie twarzy, zaśmiewając się z prześmiesznej mimiki. Myślę, że byliśmy pojętnymi uczniami.

Na koniec warto podkreślić wagę akceptacji samego siebie, polubienie siebie. Warto wspomagać, wspierać organizm, by dobrze się czuć z samym sobą.

Bardzo dziękujemy za wiedzę i praktykę dotyczącą twarzy. Jestem pewna, że będzie przez wielu z nas wykorzystana.


                                                                                                                                 Ewa Kozłowska